Świat według werbistów

BLOG

arrows01Kategoria: DUCHOWOŚĆ


 

Bartymeusz wie, czego chce od Jezusa

Ślepota Bartymeusza stała się inspiracją, wyzwaniem i mocą, aby wstać i zbliżyć się do Jezusa. Stała się kluczem i motywacją to tego, aby w Bogu szukać uzdrowienia. Z głębi swego „żałosnego” doświadczenia wołał głośno: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”.

Czy masz pragnienie, aby zbliżyć się do Jezusa i prosić o uzdrowienie? Innymi słowy, czy rozpoznajesz w sobie rodzaj ślepoty, która sprawia, że wołasz do Jezusa: „Synu Dawida, ulituj się nade mną”?

O tym, jak Japończyk pomógł mi Mszę przeżywać

Mako z entuzjazmem i pięknym japońskim uśmiechem zabrał się do wykonania „arcydzieła”. Zanim jednak zbliżył usta do ustnika, zdążył jeszcze powiedzieć, że utwór nazywa się “Jesienny wiatr”. I nagle przed oczami stanął mi późnojesienny pejzaż: obdarte z liści drzewa, deszcz, wiatr, chłód. I wtedy doznałem olśnienia! W muzyce Mako wszystko to było! To była genialna kompozycja, której można było słuchać i słuchać, pod warunkiem, że… widziało się jej treść.

Bartymeusz i spotkanie z Chrystusem

Na pierwszy rzut oka chciałoby się powiedzieć, że wiedza w życiu Batrymeusza była swego rodzaju ciężarem. Żebrał i prosił o jałmużnę, choć w jego sercu i umyśle kryło się pragnienie nowego i innego życia. Uczymy się jednak z jego doświadczenia, że wiedza stała się źródłem błogosławieństwa (w przeciwieństwie do przekleństwa). W kontekście posiadanej wiedzy Bartymeusz rozpoznał przechodzącego Jezusa jako Mesjasza, któremu zaufał do końca.

Kim jest Bartymeusz?

Bartymeusz znał drogę na pamięć. Do miejsca żebrania chodził, chciałoby się powiedzieć, z zamkniętymi oczyma. Potrzebował zaledwie dziesięć minut, wolnym krokiem. Znał każdy zapach unoszący się w powietrzu, rozpoznawał każdy hałas i znał głosy osób, które go pozdrawiały. Od wielu lat codziennie przemierzał ten sam odcinek drogi. 

Było to dwanaście lat temu. Ojciec po raz pierwszy zaprowadził go na ulicę. To on wybrał dla niego miejsce na żebranie. Przyodział go w nowo zakupiony płaszcz i posadził przy drodze. I tak pozostało aż do dnia dzisiejszego.

Wiara staje się 'Ciałem', a czyn staje się wiarą

Minęły cztery dni. Ogarnął mnie pewnego rodzaju marazm i smutek intelektualnego spotkania z Bogiem. Byłem zdecydowany zrezygnować z rekolekcji. Podzieliłem się moim doświadczeniem z przewodnikiem duchowym i otrzymałem kolejne trzy teksty do rozważania. Wróciłem do mego pokoju, otworzyłem Pismo Święte na fragmencie z Ewangelii św. Marka 10,46–52 i zacząłem czytać. Wziąłem długopis do ręki. Byłem gotowy, aby zapisywać, jak samo to określałem, swoje „złote myśli”. Szybko jednak odłożyłem długopis. Wstałem i przez chwilę chodziłem po pokoju.

- Ślepy Bartymeusz – powtarzałem.

Dojrzewanie dzięki otwarciu na nowe doświadczenie

Rozpoczynając Nowy Rok wielu z nas wyznacza sobie nowe cele. Taka jest natura człowieka, że z jednej strony potrzebuje stałości, a drugiej strony ciągle poszukuje zmiany.

W nowym roku, gdy wokół wiele niepewności i zwątpienia, wielu szuka stałości i fundamentu. Potrzebuje tego, aby otworzyć się na nowe doświadczenie i poznanie Boga. Ewangelia, która głosi wolę Boga, jest fundamentem dojrzewania i wzrastania w intymnej relacji z Bogiem i samym sobą.

Przebudzenie wiary: poznali i uwierzyli

Opowiadania a zarazem świadectwo innych o Bogu są ważnym doświadczeniem w życiu człowieka. Jest to początek drogi, poszukiwania i wyboru. Inspirują nas do wyjścia z otoczenia własnych przyzwyczajeń i schematów myślowych, aby poszukiwać i poznać Prawdę.

Słyszymy również opowiadania, które zabijają w nas wszelkie pragnienia serca i umysłu, aby poznać i żyć Prawdą. Jest grupa ludzi, która otwarcie zachęca i naciska wręcz do odrzucenia Boga i Jego miłości. Często czynią to pod tak zwanym płaszczykiem szukania własnego szczęścia, własnej prawdy, wygodnictwa i popularności.

Przebudzenie wiary: prosili, aby Bóg pozostał z nami

Była noc, wszyscy już spali. Martin spakował plecak i po cichu opuścił ośrodek rekolekcyjny. Wyszedł na drogę i spojrzał za siebie. Dawno temu planował przeżyć i doświadczyć 30-dniowych rekolekcji duchowej odnowy. Była pełnia księżyca. Wolnym krokiem ruszył przed siebie. Szedł polną drogą w samym sercu lasu. Cisza, świeże powietrze i przeżyte kilka dni modlitewnego skupienia sprawiły, że czuł się dobrze.

Jeszcze kilka dni temu, wydawało mu się, że dotknął dna. Przeżywał pustkę, samotność i bezsensowność. Nie umiał kochać, tym samym nie umiał być kochanym. Kiedyś szukał prawdy, nigdy jednak miłości.