Świat według werbistów

BLOG

arrows01Kategoria: DUCHOWOŚĆ


 

Weź ten krzyż!

Tendencja posiadania bardzo mocno wgryzła się w naszą mentalność. Bardzo trudno ludziom zrezygnować z różnych rzeczy, w których upatrujemy zbawienie. Z tego powodu chrześcijaństwo w świecie konsumpcyjnym nie będzie atrakcyjne. Wprost przeciwnie – będzie zwalczane, świadomie lub podświadomie. No bo kto będzie chciał na serio potraktować Jezusową zasadę: “Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze swój krzyż i niech Mnie naśladuje”(Mt 16,21-27).

Serce na swoim miejscu

Sercem i kręgosłupem dnia w benedyktyńskiej wspólnocie jest liturgia godzin, siedmiokrotnie gromadząca wspólnotę. To od niej wszystko się zaczyna i na niej się kończy, dzień po dniu. To ona organizuje porządek dnia i wyznacza miejsce wszystkim pozostałym aktywnościom i spoczynkowi. Niezmiennie od stuleci. Nic nie jest w stanie zatrzymać tego świętego rytmu, nic go nie zakłóca. Jest rzeczywiście jak bicie serca, podstawowa oznaka życia.

Idźcie!

Przynajmniej kilka razy Jezus mówi do uczniów: “Idźcie!” Wyraźnie ich przynagla, by zostawili swój bezpieczny brzeg, bezpieczną łódź, sieci, nawet rodzinę, i każe im iść.

Wielu dziś pyta: “a po co?” Dziś liczy się stabilizacja. Być dla siebie. Walczyć o własne. Dopóki jest zagwarantowane to nasze „minimum”, dopóki da się żyć z zabezpieczeniem, dopóty jest jako tako. Gdy w pewnym momencie nasza stabilizacja jest zagrożona zaczynamy czuć krzywdę i niezadowolenie, które z niej wynika.

Potencjał oporu

Zrobiłem sobie takie osobiste podsumowanie minionych czterech lat. Kartka podzielona na pół. To, co zaplanowane i to, co wykonane. Niestety plany, mimo że ograniczone z wiadomych względów, o wiele obszerniejsze niż to, co udało się zrobić, domknąć. I to zarówno te zamknięte w domenie materialnej, jak remonty, ulepszenia tego, co jest czy nowe inicjatywy, jak i te odnoszące się do rzeczywistości duchowej. I pytając samego siebie, dlaczego tak jest, nie potrafiłem udzielić odpowiedzi innej, niż brak czasu. 

Wspólnie

Kiedy jest postęp lub rozwój? Gdy jest współpraca. A kiedy jest zatrzymanie? Wtedy, gdy każdy zaczyna się kręcić wokół siebie. Największym świętem u werbistów jest uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Dlaczego? Szybka odpowiedź: przez posłanie boskich osób. Wspólne działanie, patrząc na wzór zaczerpnięty z działania Boga Trójjedynego, jest o wiele bardziej skuteczne, bardziej owocne, bardziej trwałe. Indywidualizm, w który nas mocno wpędza rzeczywistość, jest mało skuteczny.

80 lat męczeńskiej śmierci br. Grzegorza Frąckowiaka

Pan Witold ma bardzo silne więzy duchowe z błogosławionym bratem Grzegorzem, którego pamięć jest bardzo żywa w całej jego rodzinie. Pieczołowicie zachowują oni pamiątki po nim, czcząc je jak relikwie. Bardzo ważny dla nich był proces beatyfikacyjny, w którym chętnie współpracowali.

Z czasem okazało się, że dla pana Witolda Pan Bóg przygotował szczególne zadanie. W czasie podróży do Drezna opowiedział, jak doszło do tego, że z szeregowego członka rodziny błogosławionego, stał się żarliwym propagatorem Jego kultu.

Idę łowić ryby

Problem pojawia się wraz z nastaniem czasu Wielkanocy. Jak przeżyć ten czas? Co jest do ‘zrobienia’, żeby mieć poczucie dobrego wykorzystania tych pięćdziesięciu dni? Pytanie może wydać się retoryczne, ale po prawdzie dotyka ono wprost naszego życia i naszej misji. I domaga się bardzo konkretnej odpowiedzi. I każdy, kto poważnie podszedł do tematu wie, że udzielenie odpowiedzi na to pytanie rodzi trudność.

“Matka Słowa i Matka wiary” - maryjne wezwania na czas kryzysu

Wezwanie „Matka Słowa” jest związane z charyzmatem instytutów o podobnej nazwie. Można też spotkać parafie pod tym wezwaniem założone przez werbistów. Wezwanie to spotykane jest również w takich instytutach jak „Instytut Słowa Wcielonego” w Argentynie, czy ruch katolicki „Verbum Dei” (Słowa Bożego) w Hiszpanii. Częstochowski tygodnik katolicki „Niedziela” corocznie przyznaje nagrodę „Matki Słowa”. W tym przypadku nie jest to związane z nazwą, ale ze specyfiką działalności dziennikarskiej, które przecież zajmuje się słowem.